Spis treści
Dżentelmeni 2020 to najnowsza gangsterska komedia Guya Ritchiego. Przedstawia się jako nieszkodliwa gra, ale za jej dziwnym humorem kryje się gorzki i przestarzały światopogląd. Reżyser ma trochę dziwny styl, bo film jest solidnie popieprzony. Takie ja mam przynajmniej odczucie. A to przez chociażby pierwszą scenę, którą opiszemy poniżej. Chyba jedynie bardziej szalony może być film Wyspa Fantazji. To też jest na swój sposób ciekawy horror.
Cały film Dżentelmeni 2020 zaczyna się jak jakiś straszny żart. Wygląda to następująco. Matthew McConaughey wchodzi do pubu, prosi o kufel piwa i marynowane jajko i zostaje postrzelony w głowę. Pozostawiając za sobą ogromny bałagan. Po tej scenie myślałem, że oglądam film Quentina Tarantino. Jak wiecie jego filmy są bardzo specyficzne. Fletcher (Hugh Grant) pojawia się w rezydencji należącej do zamożnego Raymonda (Charlie Hunnam), żądając 20 milionów funtów. Chce wymusić to na nim, w sposób tradycyjny. Zastrasza go faktem, że jeżeli nie załatwi mi tych pieniędzy to on wykorzysta wszystkie brudy, które na niego ma. Jak wiecie takie teczki mogą zniszczyć człowieka doszczętnie.
Mickey Pearson (Matthew McConaughey) to amerykański interloper i sprzedawca marihuany, który chce wyjść z gry. Jest już w średnim wieku i wygodnie żyje w klasie średniej. Ma nadzieję zlikwidować swoje imperium i zacząć żyć zupełnie legalnie. Zainteresowani kupnem farmy to między innymi miliarder Matthew Berger (Jeremy Strong) i chiński gangster Dry Eye (Henry Golding). Ten pierwszy gra w świetnym serialu Sukcesja, ten drugi znany jest z filmu Bajecznie Bogaci Azjaci.
Podczas gdy Fletcher opowiada o swoich odkryciach, które oczywiście zostały przetłumaczone na scenariusz, Ritchie oprowadza po brytyjskim świecie przestępczym. Pearson jak już wspomnieliśmy wyżej stara się sprzedać swoje imperium. Przez cały czas Ritchie zasadniczo celebruje całą tą zaistniałą sytuację. Całkowicie przekształcony w ogólnokrajową przestrzeń korporacyjną, Londyn tego filmu praktycznie pasuje do kręcenia filmów Ritchiego. Można powiedzieć, że wybrał dla siebie idealnie dla siebie miasto. Pod jego styl pasuje wręcz idealnie. Natomiast, gdyby zrobił to w Berlinie to nie byłoby już tak przyjemnie.