Spis treści
Przed Wami świetny musical pod tytułem Respect. Dobrą wiadomością na temat biografii Arethy Franklin jest to, że jej gwiazda, Jennifer Hudson trzyma go na jednocześnie dając jej należną wspaniałą piosenkarkę. To aktorka, której głos jest świetny. To daje temu filmowi dużo dobrego. Czasami pani Hudson wykonuje niemal dosłowne wykonania większych przebojów Franklina. To pokazuje nie tylko ogromny szacunek, ale w przypadku pani Hudson ogromną powściągliwość. Ciekawie było obejrzeć film tego typu. Niemniej jednak ja jak i większość fanów czekaliśmy na film Venom 2: Carnage. Tam dopiero się dzieje. Podejrzewam, że to nie koniec dobrych wiadomości.
Muzycznie film jest solidny. Sceny z muzykami ze studia Muscle Shoals, z którymi Aretha tworzy swój pierwszy prawdziwy hit – po egoistycznym zwodnictwie jej ojca kaznodziei, C.L. (Forest Whitaker) i jej pierwszy mąż, Ted (Marlon Wayans) oraz pełne dobrych intencji starania Johna Hammonda z Columbia Records (Tate Donovan), by promować ją jako piosenkarkę jazzową – to magiczny obraz twórczości artystycznej i współpracy. Występy, czy to w kościele, czy w Madison Square Garden, są rozkoszą. Ale w filmie wciąż jest bałagan. Fabuła jest trochę dziwna ale film Respect sam w sobie jest dobry. Nie ma co narzekać.
Rap w starych hollywoodzkich biografiach polegał na tym, że filmy lekceważyły fakty na rzecz fikcji przyjemnej dla tłumu. Podobnie było w polskich produkcjach. Cole Porter to nie Cary Grant. Ale zawsze chodziło o nakręcenie ciekawego filmu, niech diabli wezmą realia. Impulsem stojącym za „Respect (2021)” jest stworzenie czegoś epickiego, upamiętnienia tematu, a efektem jest film nie tylko sztywny z banałami, ale także rozdęty poza rozsądek. Jestem ciekaw jak krytycy filmowi ocenią te produkcję. Moim zdaniem zasłużyła na brawa, bo jak na ten gatunek jest po prostu świetna. Tego nikt nie zabierze. Serdecznie zapraszamy na ciekawy seans bez limitu online. Możecie obejrzeć film w domu przed telewizorem.