W 2015 roku Robert Zemeckis wyreżyserował film Spacer, czyli fikcyjną wersję opowieści o Phillipe Petit. Phillipe to akrobata, który w 1974 r. wykonał wysokie przejście między przepaścią między nowojorskimi wieżami bliźniaczymi. Wiele osób uważało, że nie ma to większego sensu oprócz zapewnienia aktora Josepha Gordona-Levitta, który grał Petit, możliwość posługiwania się naprawdę oburzającym francuskim akcentem. Biorąc pod uwagę ten znakomity dokument o Peticie i jego wyczynie w 2008 roku zyskał wielkie uznanie i niezwykłą kasę dokumentalną. Filmy dokumentalne jak widać też potrafią przynosić zyski. Podobnie jak film Diego Maradona.
Przejdźmy do fabuły filmu. To brutalny napad i w konsekwencji ciężkie obrażenia wymazały z pamięci Marka Hogancampa (Carell) wszystkie wspomnienia. Nikłe były szanse, że kiedyś dojdzie do siebie i wróci mu pamięć. Ale Mark próbuje pozbierać w całość części swego nowego i dawnego życia. Wymyśla miasto Marwen. Marwen to makieta, instalacja, w której Mark jako kapitan Hogie, waleczny pilot z czasów II Wojny Światowej, z pomocą lalek-aktorów walczy zwycięsko z wrogami. Może polegać na swoich sprzymierzeńcach. To lalki, przedstawiające silne kobiety, nie takie jak w filmie Ślicznotki 2019. Takie, które zna ze świata realnego. To one dają mu siłę, która pozwala mu stanąć do ostatecznej konfrontacji z wrogiem. Film moim zdaniem jest bardzo pozytywny.