Wojna o prąd zawsze toczyła przegraną bitwę. Pierwotnie był to projekt Weinstein Company. Cały film został nagrodzony jako kandydat do Oscara, ale miał swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto w 2017 roku. Recenzje nie były jakieś wyśmienite. Jak później wyjaśnił reżyser Alfonso Gomez-Rejo, Harvey Weinstein wywarł na niego ogromną presję, aby skrócić termin festiwalu. Pozostawia go głęboko niezadowolonego z pokazanej wersji. Na szczęście inne filmy typu Nowe Oblicze Greya też się nie udały. Zaledwie kilka tygodni później opublikowano pierwszą falę oskarżeń o wykorzystywanie seksualne skierowane przeciwko Weinsteinowi. Czy to była forma promocji filmu czy było tak faktycznie tego nikt nie wie. Cały film Wojna o prąd został szybko odłożony na bok, a firma Weinstein rozpadła się. Przyszłość filmu była w zawieszeniu. Teraz, prawie dwa lata później, po cichu wkracza do kina. Film wydała Entertainment Film Distributors. Czy to było dobre posunięcie?
Twórcy ponownie kontynuują walkę o dominację w wyścigu o władzę nad światem za pomocą elektryczności. To ciężka walka osobowości między Thomasem Edisonem, a George’em Westinghouse. Zgodnie z tym filmem to zawodowa rywalizacja została okaleczona zdradą, tragedią i bezwzględnością. Wydaje się, że wszystko w tym filmie jest zrobione perfekcyjnie. Ciekawe jak to było faktycznie w tamtych latach kiedy naukowcy i największe mózgi świata wynalazły prąd elektryczny. Z historycznych filmów zdecydowanie wolę naszą historię i filmy takie jak Piłsudski i Legiony. To są moim zdaniem arcydzieła tego roku.
Wszystkie te techniki służą jedynie odciągnięciu uwagi od intrygującej, jeśli nie szczególnie, porywającej narracji. Obecna wojna dotyczy nie bohaterów i złoczyńców, ale dwóch mężczyzn zepsutych przez własne ambicje. Edison (Benedict Cumberbatch) jest właśnie w trakcie dostarczania energii elektrycznej do Ameryki. Niestety jest zbyt uparty, aby przyznać, że jego użycie prądu stałego jest mniej wydajne niż prądu przemiennego. Prądu, który jest nie tylko tańszy, ale może przenosić moc na większe odległości. Ignoruje protesty swojego nowego najemnika Nikoli Tesli (Nicholas Hoult), który, jak udowodniła historia, dokładnie wiedział, o czym mówi. Gość miał zdecydowanie rację. Równowaga między wiarygodnością naukową a interesem ludzkim jest zawsze trudna do osiągnięcia.
Tymczasem biznesmen George Westinghouse (Michael Shannon) posuwa się naprzód prądem przemiennym, wiedząc, że chociaż Edison może oświetlić domy bogatych mieszkańców miasta, to tylko jego firma ma środki, by połączyć cały kraj. To dużo lepsza wizja, pokazuje to, że należy równo traktować wszystkich. Edison, teraz coraz bardziej zdesperowany, stara się skierować nacisk na swojego konkurenta, twierdząc, że prąd przemienny jest zabójcą. Oczywiście, czego się nie robi dla pieniędzy i rozgłosu.